Już od kilku niedziel pobrzmiewa w naszych uszach głos Chrystusa, który mówi o chlebie, życiu wiecznym i konieczności komunii, aby uzyskać możliwość życia po śmierci. Może wydawać się to zbyt natarczywe, by nie powiedzieć nudne, iż przez ostatnie trzy niedziele Chrystus ukazuje siebie jako Boga, porównuje do tego, co jest konieczne w życiu doczesnym, aby uwrażliwić nas na sprawy ostateczne. Czy tak naprawdę w dzisiejszych sformułowaniach „kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne i nie umrze na wieki” chodzi tylko i wyłącznie o podkreślenie wielkiej wagi, jaką jest sakrament eucharystii? Czy też o zwrócenie uwagi współczesnemu człowiekowi, który żyje 21 wieków po Chrystusie, na sprawy o zasadniczej wartości?