Należałoby dzisiaj postawić zupełnie inne pytanie od tego, które Chrystus zadał swoim uczniom: za kogo uważają mnie tłumy, a potem za kogo wy mnie uważacie? Dla współczesnego człowieka, który wierzy, jest chrześcijaninem, odpowiedź na takie pytanie wydaje się oczywista. Chrystusa uważamy za Boga, za Zbawiciela, za tego, który odkupił ludzkość, za tego, który wysłużył nam zbawienie poprzez krzyż i swoje zmartwychwstanie. Ale to są tylko pozory, bo taka odpowiedź być może 100 lub 50 lat temu wydawała się oczywista i w kręgu krajów chrześcijańskich inna była nie do pomyślenia. Dzisiaj mamy do czynienia z zupełnie inną rzeczywistością. Za kogo uważają mnie tłumy? I wtedy pytamy: kto jest adresatem tego pytania? Ludzie niewierzący, ateiści, wyznający inną wiarę, Żydzi, protestanci, muzułmanie. Już nie ci, którzy przyznawali się od pokoleń do wiary w Chrystusa. I ta odpowiedź, która padnie lub powinna paść z ust tych ludzi, nie będzie oczywista ani jednoznaczna.