Znak sprzeciwu. Chrystus jakby pojawiał się w otoczce buntownika. To określenie Dobrego Pasterza do człowieka, który głosił miłość i przebaczenie, zupełnie nie pasuje i nie koresponduje z Jego dobrą nowiną. A jednak znak sprzeciwu wznoszący podziały, jedni przeciw drugim. Ale jest pytanie podziały nienawiści, podziały zdrady, podziały odejścia? Nie. Są to podziały wyboru wartości. Na przykładzie dwóch sprzeczności rodzinnych, towarzyskich, osobistych, Jezus pokazuje, że jego słowo, jego orędzie, będzie przez jednych akceptowalne, przez drugich odrzucone, ba wręcz zwalczane.
Być może myślał o tym co dziś nazywamy ateizmem, wojującym ateizmem. Ale bez względu na to jak potoczyły się historie świata i ludzkich wyborów, zawsze jest on znakiem sprzeciwu. Dlaczego? Bo stawia pytania. Jest mistrzem wymagań. Bo w stosunku do człowieka ukazuje wzór, każe patrzeć w górę i jednocześnie wybierać dobro. Mierzyć i wysilać się znacznie bardziej aniżeli pozostali.
Ten znak sprzeciwu jest również wyrzutem sumienia dla tych, dla których Bóg jest przeszkodą, dla których Bóg jest wymaganiem, dla których Bóg jest zakłóceniem ich wewnętrznego egoizmu, myślenia tylko o sobie. A tutaj przychodzi coś co nazywamy miłością bliźniego, altruizmem, udzielaniem pomocy. Będzie, był i jest znakiem sprzeciwu. Obyśmy my byli zwiastunami takiego sprzeciwu, który pomimo tego, że dzieli, jednocześnie skłania do zrozumienia, że ten wybór dobra jako sprzeciwu wobec zła i zastanego porządku, jest słusznym wyborem.