Druga niedziela Adwentu to drogowskaz dla nas wszystkich mówiący o kierunku i potrzebie ludzkiego życia. Droga wzwyż. Spojrzenie ku wartościom, które czynią z nas człowieka. Wydawałoby się, że dzisiaj mamy wszystko. Jesteśmy syci, materialnie praktycznie samowystarczalni. Pytanie, do czego więc potrzebny jest nam Bóg? Ale w człowieku, w zależności od tego, jaki przeżywa okres swojego życia, odzywa się to nieugaszone pragnienie, ów nurt wartości, których materialny świat dać nie może. I wiemy o tym. Nawet jeżeli uważamy się za ludzi niewierzących lub takich spotykamy w swoich środowiskach, to przecież potrafimy dostrzec wewnętrzne dramaty, owe ludzkie człowiecze spękania ducha, kiedy dotknięci niewytłumaczalnym zdarzeniem, kiedy pozbawieni tych fundamentów, jakie w ich światopoglądzie były najważniejsze: drugiego człowieka, zaufania temu drugiemu człowiekowi, witalnej siły, bo dotknęła ich choroba, wtedy lęk wywraca wszystko, co było wyobrażeniem sytości, ludzkiej samowystarczalności i braku potrzeby myślenia o Bogu.