Przed nami ewangelia o miłosiernym Samarytaninie.
Wydawałoby się rzecz błaha, pomoc bliźniemu, którego dotknął los. Zbójcy, kryminaliści. I oto człowiek, ofiara wypadku, spotyka się z lekceważeniem tych, którzy z urzędu powinni nieść pomoc – kapłan, lewita. A ten, który w ówczesnym społeczeństwie był zaliczany raczej do marginesu, bo Samarytanie nie żyli w zgodzie i nie byli na równi traktowani przez Żydów, udziela pomocy i pokazuje, zawstydzając jednocześnie pozostałych, jak powinniśmy postąpić z człowiekiem, bez względu na wyznanie, kolor skóry, rasę, czy też inne przekonania, które w życiu świeckim, tym codziennym, dzielą nas, różnią, ale nie mogą prowadzić do pogardy czy znieczulicy, w tym wypadku społecznej. Chodzi o tak zwaną miłość czynną.
Pytanie skierowane w Piśmie Świętym do Jezusa: „kto jest moim bliźnim?” albo „jak mam się zbawić?”, sprowadza się do tej jednej odpowiedzi – czynna miłość. Miłość, która przekuwana jest w postępowanie. Dobro, które jest realne, widoczne, które nie gości tylko jako słowa napiwki na naszych ustach, ale jest czymś co pomaga drugiemu człowiekowi.
Na nasze liturgiczne rozważania zapraszam w niedzielę na godz. 10.00 do kościoła św. Stanisława Kostki w Aleksandrowie Łódzkim.
ks. Jacek Stasiak