Dzień ten powinien być dniem wielkiej duchowej radości. Powstanie, narodziny Kościoła i jednocześnie wyposażenie nas, ludzi wierzących, w wewnętrzną moc i odwagę głoszenia prawdy o Chrystusie. Oto ci z małej grupy dwunastu zalęknionych, przestraszonych, zabarykadowanych w wieczerniku ludzi po zesłaniu ducha stają się gigantami, staja się tymi, którzy mówią i słowo ich ma moc. Nie lękają się, są pełni odwagi i męstwa ale nie mówią w swoim imieniu.
W dawnym tłumaczeniu Biblii, Ducha Świętego jako Trzecią Osobę Trójcy określano mianem Parakleta. Ześlę wam Parakleta czyli obrońcę, pocieszyciela. Dzisiaj mówimy, że jest on tym, który mówi w naszym imieniu, który broni, który daje wewnętrzną siłę do dawania świadectwa. Ale kto i gdzie w jakim współczesnym świecie ma dawać świadectwo dzięki duchowi, którego wszyscy otrzymaliśmy?
Nasze religijne życie jest zamknięte w pewnych schematach myślowych. Mamy wyobrażenie Boga Ojca, mamy wyobrażenie Chrystusa, bo zostawiła to nam spuścizna malarstwa europejskiego i światowego. I choć wiemy, że jest to tylko i wyłącznie twór ludzkiej wyobraźni i zmysłu artystycznego, to utożsamiamy sobie te dwie postacie, będące Bogiem, z określonymi figurami obrazów lub opisów. Ale ta Trzecia Osoba Trójcy sprawia nam ludziom wierzącym i trzeba to przyznać, największe problemy. Bo nikt nigdy Go nie widział, bo jest symbolem, bo wkraczamy w tę sferę ludzkiego życia, która jest tak bardzo intymna, delikatna i prywatna. W sferę ducha, gdzie ważą się losy wewnętrznego rozwoju człowieka.
ks. Jacek Stasiak