Kiedy apostoł Filip spotkawszy swego przyjaciela Natanaela z radością mu obwieszczał, że oto spotkał Zbawiciela, przyszłego Mesjasza a jest nim Jezus z Nazaretu, wtedy ostrożny Natanael powiedział z powątpiewaniem „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”.
I oto cały problem Chrystusa. Chrystusa, który pojawia się wśród swoich a swoi go nie przyjęli, tylko dlatego, że wyrastał wśród nich, że był im znany, że wyrastał ponad nich. Ten problem nie jest tylko przykładem, iż Nazarejczycy nie potrafili zrozumieć Zbawiciela. Ale jest to ogólny problem autorytetu lub człowieka, który wyrasta ponad przeciętność. Nie chcemy być pouczani. Wkrada się zazdrość o to, że koś może wiedzieć więcej, czuć więcej, widzieć inaczej. Chcemy być tymi, którzy mają dla siebie zarezerwowane prawo oceny, nazywania rzeczy a również i tworzenia nakazów moralnych.
Czy wobec tego Chrystus jest nam potrzebny? Czy my również w swoim życiu nie wyrzucamy go, tak jak mieszkańcy Nazaretu, wtedy gdy pojawiają się Jego przykazania, wtedy gdy każe nam dostosować swoją egoistyczną wolę do tego aby być otwartym na drugich, wtedy kiedy chcemy jakby przykryć to, iż dobro i miłość powinna być drogowskazem życia?
ks. Jacek Stasiak