Współczesny świat niestety odzwierciedla to, co do niedawna w psychologii było określane mianem zapomnianej emocji. Do czego nie przywiązywano wagi albo też gdzieś zatracono zdolność myślenia o tym, w co tak naprawdę jest wyposażony człowiek, by mógł być szczęśliwy. Mowa o wdzięczności. Dla zwykłego zjadacza chleba, który przeczyta dzisiejszą ewangelię przekaz jest prosty i niewymagający tłumaczenia. Jezus cudotwórca, wiara głuchoniemego, czyni to, iż ma przywrócony wzrok i słuch. I tak naprawdę dla nas jego uczniów wystarczyłoby to, bo w niego wierzymy. Zakładamy, że ma taką moc, iż potrafi nie tylko ciało ale również i duszę człowieka uzdrowić. Ale Pan mówi dzisiaj do nas czymś co dotyka ludzkiego jestestwa. Językiem ducha, który jest ukryty między wersami ewangelii – o wdzięczności.
Współczesny człowiek żyje tak jak gdyby za nic i nikomu nie musi być wdzięczny a przecież zapominamy o tych naszych podstawowych zobowiązaniach. Obowiązkach bycia wdzięcznym nie tylko wobec rodziny i najbliższych ale przede wszystkim wobec Boga.