Vanitas vanitatum et omnia vanitas – Kohelet

Kościół

„Co cię zajmuje rzeźbiarzu mgły i tkaczu przygodności? Wyrywasz istnienie z zawiasów, idziesz w swoją stronę. Aresztujesz duszę niebosiężnym murem materialności i zmysłowości. Wsiadasz do moralnie prowizorycznego wehikułu, oddajesz się w ręce inżynierów zepsucia i zanurzasz się w obszarach chaosu, cywilizacji śmierci. Pędzisz sytą autostradą powierzchowności, ukrywasz się przed Krzyżem w laboratoriach doczesności, w pałacach rozrywki, w prywatnych wytwórniach bezsensownego sensu. Mozolnie haftujesz czarodziejską impregnację przeciw cierpieniu i przemijaniu, przeciwko wieczności i niebu. I trwa w tobie odejmowanie życia, i znajdują cię nieprzytomnego w duchowych slumsach. Uwieczniamy się w czasie. Ile zostanie w nas z wiecznego, gdy świat zasypuje człowieka ofertami zabijania czasu, spróchniałą materialnością? Każdy z nas wlecze w sobie syndrom syna marnotrawnego”.

Moi drodzy, to poetyckie określenie tego, co przed chwilą dzisiaj wybrzmiało ustami Koheleta. „Marność nad marnościami i wszystko marność”…